Nic nie jest kolorowe gdy tego bardzo chcemy.
Dzień zapowiadał się w różowych barwach z rana miał być trening(BIEGANIE), czyli standardowo 10 km. Po 3,8 km poczułam taki smród gdybym znów była w swojej byłej pracy, nie ma nic przyjemniejszego jak wąchać takie powietrze, zatem swoją trasę dotychczasową zmieniłam czyli skróciłam. Plany na ten dzień zapowiadały się cudownie. Zanim dzieci wstaną będę miała połowę zaplanowanej pracy za sobą, nic mylnego. Po powrocie córci z wakacji miałam całą kupę prania na głowie, mało tego syn domaga się szybkiego wyprania jego rzeczy bo za chwilę wyjeżdża na Hel ze znajomymi. Pranie ogarnęłam, ale aby przyspieszyć sobie pracę podjęłam chytry plan. Córcia po powrocie pewnie będzie się garnęła do pracy, więc ja przeprasuje zaległe koszule, a ona przeprasuje koszulki, ja tym sposobem nadrobiła bym kilka minut do nawet godziny na spożytkowanie na coś bardziej pracochłonnego. Zanim przeszłam do prasowania postanowiłam wyczyścić moje stare żelazko. Ostatnio kupiłam taki fajny sztyft do czyszczenia. Przetestuję i napisze o tym recenzję.
Ale o czym tu pisać sztyft takich starych zabrudzeń nie wyczyści, no to ja szybko do wujka Google.
Dzień zapowiadał się w różowych barwach z rana miał być trening(BIEGANIE), czyli standardowo 10 km. Po 3,8 km poczułam taki smród gdybym znów była w swojej byłej pracy, nie ma nic przyjemniejszego jak wąchać takie powietrze, zatem swoją trasę dotychczasową zmieniłam czyli skróciłam. Plany na ten dzień zapowiadały się cudownie. Zanim dzieci wstaną będę miała połowę zaplanowanej pracy za sobą, nic mylnego. Po powrocie córci z wakacji miałam całą kupę prania na głowie, mało tego syn domaga się szybkiego wyprania jego rzeczy bo za chwilę wyjeżdża na Hel ze znajomymi. Pranie ogarnęłam, ale aby przyspieszyć sobie pracę podjęłam chytry plan. Córcia po powrocie pewnie będzie się garnęła do pracy, więc ja przeprasuje zaległe koszule, a ona przeprasuje koszulki, ja tym sposobem nadrobiła bym kilka minut do nawet godziny na spożytkowanie na coś bardziej pracochłonnego. Zanim przeszłam do prasowania postanowiłam wyczyścić moje stare żelazko. Ostatnio kupiłam taki fajny sztyft do czyszczenia. Przetestuję i napisze o tym recenzję.
Ale o czym tu pisać sztyft takich starych zabrudzeń nie wyczyści, no to ja szybko do wujka Google.
SODA najlepsza na wszystko pomaga przy wybielaniu zębów to i wyczyści mój sprzęt. Na mokrą ściereczkę nasypałam tego proszku i przeprasowałam wilgotną ściereczkę. Żelazko tak i owszem się wyczyściło chociaż ostrzegali mnie, że mogę powłokę teflonową uszkodzić. Żelazko nie jest już nowe, ma jakieś pięć lat to nie zaszkodzi go wyczyścić, szkoda że wcześniej tych sztyftów nie było zanim dopuściłam do takiego zabrudzenia.
Wszystko było by piękne gdyby nie złośliwość rzeczy
martwych. Kontrolka od żelazka przestała
się zapalać, a to oznacza, że żelazko grzeje tylko do letniej temperatury.
Ja się pytam JAK żyć bez takiego sprzętu!!!!
No cóż wyprasowałam tylko to co niezbędne dla syna na
wyjazd, letnim żelazkiem. Wygląda prawie tak samo jak przed prasowaniem . No cóż,
więc za obiad się już brałam, przygody z
psującym sprzętem u nas w domu w ostatnim czasie nie ma końca.
Napiszcie jakie Wy używacie bądź polecacie żelazko????????????
Obiad, może i dziś był gwizdany, ale za to
przedwczorajszy to paluszki lizać. Napiszę jutro Wam przepis jak wykorzystać
nasze skarby lasu czyli kurki. Buziaki dla wszystkich, a ja idę walczyć z
matowymi frontami aby błyszczały jak psu jajca.